dr Wiesław Bal
Specjalista onkologii klinicznej
Kierownik Oddziału Chemioterapii Dziennej, Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Państwowy Instytut Badawczy, Oddział w Gliwicach,
wieslaw.bal@io.gliwice.pl
Od lat, w powszechnym odbiorze społecznym, leczenie raka kojarzy się nie z chirurgią czy radioterapią, ale właśnie z chemioterapią, potocznie przez pacjentów (a i niekiedy przez lekarzy) zwaną „chemią”. Niby nic w tym dziwnego. Tak nas uczą na uniwersytecie, a praktycznych zajęć na prawdziwej onkologii jest niewiele. Jeśli lekarz nie ma zaszczytu i szczęścia zajmowania się tą wspaniałą dziedziną po studiach, to taki powierzchowny, nieco skrzywiony, obraz onkologii pozostaje mu w pamięci na długo. Co więcej, zauważyć trzeba ze smutkiem, że poza ośrodkami onkologicznymi niemal każdego pacjenta leczonego z powodu nowotworu traktuje się a priori jako osobę ciężko i nieuleczalnie chorą. I choć przecież jest to obraz często prawdziwy, to jednak bardzo wielu naszych chorych po trudnych chwilach leczenia systemowego wraca do normalnego życia. Łatka „onkologiczny – śmiertelny” jednak pozostaje na długo.
Rodzą się więc pytania: czy mimo upływu czasu rzeczywiście nic się nie zmieniło w onkologii? Czy leczenie systemowe to tylko cytostatyki? Czy onkolodzy dzisiaj nie oferują chorym nic więcej niż tylko toksyczną terapię, która poprzedza nieuchronny zgon?
Z pewnością nie. Jednak odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest ani prosta, ani oczywista.
Gazety branżowe pełne są kolorowych wkładek z reklamą coraz to nowszych, wspanialszych leków na raka. I choć wielu optymistów chciałoby rzec, że czasy terapii klasycznymi cytostatykami odchodzą w przeszłość, to – niestety – nie jest to prawda. Nadal większość schematów terapii systemowych w leczeniu guzów litych (do których, przypomnę, zaliczamy m.in. raki i mięsaki) opiera się na lekach, które znamy od dziesięcioleci. Dla przykładu przypatrzmy się trzem najczęściej występującym nowotworom złośliwym. Rak piersi, rak płuca, rak jelita grubego i odbytnicy odpowiadają za ok. 35% zachorowań i 40% zgonów na raka w Polsce. Systemowe leczenie pooperacyjne, tzw. adjuwantowe, opiera się prawie wyłącznie na cytostatykach znanych od lat. Antracykliny, taksany, cisplatyna, winorelbina czy fluorouracyl są stare jak onkologiczny świat, a cyklofosfamid to nawet era prehistoryczna (opracowany w . . .
Pełna treść po darmowej rejestracji/zalogowaniu tutaj)